Nadal mają w granicach miasta las miejski - bardzo konkretny oraz w sumie 5 (!!!) rezerwatów przyrody. Cztery z tego są geologiczne ale co najmniej 2 są najprawdziwszymi oazami zieleni. Z pięknymi głazami, wśród wijących się strumyczków, śpiewających ptaków i morza kwiatów. My byliśmy w Kadzielni i Wietrzni.
Kadzielnia, Wietrznia i Geopark - moje miejsca w Kielcach
Kadzielnia zaczyna się już u stóp szkoły i ostatnich bloków osiedla! W środku mają amfiteatr, ze 3 punkty widokowe, ścieżki piesze i rowerowe oraz szlak dla wspinaczy skałkowych. Raj.Wietrznia to rumowisko kamieni ale z nowoczesnym, multimedialnym muzeum - Geopark. To dopiero była gratka. Mój syn nie chciał wprost stamtąd wyjść.
Mają tam na przykład kapsułę czasu - z prawdziwym wodotryskiem, parowaniem, temperaturą, skaczącymi fotelami. Do tego film z opowieścią o przewiercaniu się przez kolejne warstwy ziemi. Bartek stał w kolejce po okulary 3D chyba ze cztery razy. Super zabawa!
W samym mieście co i rusz stadiony i boiska, pełno szkółek piłkarskich i podwórkowych lig koszykówki. W sumie 5 basenów - a to chyba więcej niż ma cały Gdańsk z Sopotem razem wzięte.
Z balkonu pokoju podziwialiśmy stok narciarski wielkością porównywalny z kaszubską Wieżycą, z którego można zimą poszusować, praktycznie niosąc narty w ręku z domu czy garażu. W życiu bym się nie spodziewała, że Kielce to takie rekreacyjne miasto. Bardzo im zazdroszczę. Także -zdecydowanie mniejszych korków ulicznych. Po raz pierwszy od dawna pomyślałam, że naprawdę mogłabym mieszkać gdzieś poza Trójmiastem..
I wreszcie - mój konik czyli parki miejskie i muzea.
Praktycznie wszystko, co chciałam zobaczyć znajduje się w ścisłym, historycznym centrum. W głowie utkwiło mi szczególnie Muzeum Lat Szkolnych Stefana Żeromskiego oraz wystawa poświęcona Stefanowi Artwińskiemu w Muzeum Historii Kielc.
Stefan Żeromski - nie taki straszny
Przyznam Wam, że ten Żeromski to dopiero tutaj rozpalił moją wyobraźnie. Przypadkiem trafiliśmy na lekcje muzealną i nagle - autor “potworków” zanudzających szkolną młodzież, wydał mi się pełnokrwistym typem.“Wierna rzeka”, “Ludzie bezdomni”, “Syzyfowe prace”- to wszystko uważałam zawsze za dzieła grafomańskie, ale w zalewie popelinowych życiorysów ważnych polskich literatów ta narracja z jego muzeum była świetna.
Ze szkoły chcieli go wyrzucić, matka mu zmarła, ojciec najwięcej czasu spędzał pomiędzy lichwiarzami. Stefek nie nudził się wcale.
Później - ożenił się z rozwódką z dzieckiem (w tamtych czasach!), “zmajstrował” jej dziecko, rzucił studia, porzucił ją z dziećmi, znalazł sobie inną bogdankę, z nią miał córkę i umarł.
On miał wówczas 61 lat, a dziewczynka 12. Toż to stuprocentowy amant z romansów! Z jego fantazją, bezmyślnością, ułańską wiarą w lepsze jutro i swój nieodparty wdzięk.
W muzeum czytałam listy Żeromskiego i jego wspomnienia związane z ojcem oraz opisy ich domu rodzinnego zrobione przez jakiegoś znajomego. Niewiele się to różni od współczesnych pręgierzy, stawianych rodzicom przez roszczeniowych nastolatków :-) Jako matkę, bardzo mnie to cieszy. Nigdy nie było mitycznych “złotych czasów” w relacjach pokoleń.
Co jeszcze w Kielcach?
A teraz z innej beczki. W Kielcach bardzo dużo miejsc, placów, ulic, skwerów poświęconych jest partyzantom z II wojny światowej. Mają nawet cały swój osobny cmentarz! Na cmentarzu, na który ja trafiłam, prawie wszyscy należeli do oddziału zwanego Wybrannieccy.Poczytałam o nim w sieci - sami morowi chłopcy i dziewczyny. Jedyni, którzy nie luzowali się na zimę, tylko cały czas działali. Czas honoru w wersji peryferyjnej - bez powstania ale z systematycznym przytupem. Cześć ich pamięci.
Kielce mają też swoją wersję Starzyńskiego. Ich prezydent, działający w tym charakterze od 1934, nie dość, że nie uciekł z miasta, to nie pozwolił też wywieźć miejskiej kasy, a potem rozdał ją mieszkańcom (bardzo ułatwiając przeżycie zimy). Później jeszcze ze 2 miesiące działał w konspiracji. Koniec - typowy.
To właśnie o nim wspominałam wcześniej - o Stefanie Artwińskim.
I co jeszcze?
Na ostatek dodam,że miasto jest tanie. Bilet do aquaparku (fakt w starym stylu) 6,5 zł/os, obiad od 7 do 15 zł, muzea - niektóre za darmo, nawet te bardzo nowoczesne jak Geopark. I lody - 1 galka 1,5 zł, Duże porcje, wszystko pyszne.Warszawiacy mogliby żyć w Kielcach cały miesiąc za kieszonkowe!
A my?
Też chwilami cieszyliśmy się jak dzieci.
Pozdrawiam!
Ania Zaglaniczny
Relacja Klubowicza
Ty też możesz dzielić się wspomnieniami z wycieczek po Polsce. Dołącz do naszego Klubu i przyjdź na spotkanie. Powiemy Ci na nim jak to zrobić.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz